Moja wewnętrzna przemiana
Wpod chciałby zacząć od tego, że podobno tak jest, iż człowiek nigdy nie jest taki sam i mówienie że zna się kogoś na wylot to jest fikcja - całkowicie się z tym zgadzam. Skąd takie wnioski?
W poprzednim związku na kocią łapę z byłą partnerką, którą rozdziewiczyłem spędziłem bite 7 lat. Była drobna, szczupła - wręcz chuda - podobała mi się. Sam fakt że nie miała nikogo wcześniej przedemną w łóżku bardzo mnie pociągał i ceniłem sobie to, natomiast na samą myśl że mógłbym być z kobietą która spała wcześniej z kimś innym przechodziły mnie dreszcze. Związek z nią był jednak bardzo toksyczny i wyniszczający, gdyż mimo nawet znośnych, z dzisiejszej perspektywy, pierwszych dwóch lat, każdy kolejny był tylko gorszy, a zamieszkanie razem na 5 lat było koszmarem. Ciągłe kłótnie, szantaże emocjonalne, seks we łzach, nic fajnego. Ja jednak wtedy nie byłem tym facetem co teraz, byłem szczupły, wysoki, nieumięsniony a do tego naznaczony alkoholem który stał się głównym kompanem przez ten okres. Nie czułem się pewny siebie ...
Jednak dość smętów, w końcu pozbyłem się jej, zacząłem ćwiczyć swoje ciało, poznawać nowe kobiety w swoim życiu. Nie byłem w tym jednak rozwiązły, mimo że spotykałem się z kilkoma kobietami to przez 2 lata z żadną nie uprawiałem seksu, wyznaję zasadę że nie wkładam kutasa byle gdzie. Ba, nawet były sytuacje gdzie spaliśmy razem w jednym łóżku, ale ja po prostu nie zainicjowałem seksu, przez co nawet jedna przez to zerwała ze mną kontakt, ah te szanujące się Kobiety, nie zerżną mnie to idę do innego (i tak też zrobiła ale to swoją drogą).
Po tym okresie nadszedł moment gdy poznałem Amandę - kobietę która skradła mi serce. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ubrała się na pierwszą randkę tak dojrzale, jak na kobietę w swym wieku i zarazem tak seksownie, że chyba wszyscy faceci w restauracji obłapywali ją wzrokiem, w tym i ja. Byłem omamiony jej osobą od pierwszego spotkania. Ona też uległa moim zalotom na pierwszym jak i kolejnych spotkaniach, a więc zaczeło się ... pierwsze przytulenie ... pierwszy pocałunek ... pierwszy seks ... pierwsza poważna rozmowa ... i tu los rzucił kości niezgody i wypadło 12.
Zapytałem ją ile miała partnerów seksualnych przedemną i dokładnie taka padła liczba, dwunastu. Mnie zatkało, zwłaszcza dodając fakt, że miała wtedy 22 lata. To przy założeniu, że zaczeła współżycie w wieku 16 lat daje nam ... dwóch fagasów średnio rocznie. Dla mnie to było nie do pomyślenia ... jak tak można ... kim ona jest ... zapowiadała się zupełnie inną kobietą ... co teraz ... porzucić ją? To tylko drobny ułamek potoku myśli który drążył moją głowę. Ja jako że w pewnym sensie lubię znać najgorszą prawdę która czasem sprawia mi satysfakcję mimo bólu pociągłem temat i okazało się że w przeciągu ostatniego roku miała ich 3 a ostatni raz seks uprawiała miesiąc przed naszym pierwszym spotkaniem, które było w lipcu. W mojej głowie zawrzało ... nowy typ co drugi miesiąc ... nie ma opcji. Pomyślałem sobie że pierdole, nie dam rady, bolało jak cholera, ale z drugiej strony już ją kochałem. Na jej usprawiedliwienie powiem tyle, że z tego co opowiadała to w swoim życiu kochała tylko raz a każdy inny był tylko kolegą z którym dobrze się jej spędzało czas, seks był tylko dodatkiem, po za tym po prostu lubi seks. Nie uwłaczając jej, przy bliższym jej poznaniu okazuje się bardzo inteligentną i pewną siebie kobietą która ma wiele do zaoferowania.
Po tej rozmowie kilkukrotnie wracałem do tego tematu, pytając czy któryś miał większego - tak tylko jeden i nie było jej przyjemnie, mówiła że mój jest idealny i że to między nami to zupełnie co innego. Pytałem czy uprawiała przypadkowy seks na imprezie - odpowiedziała że nigdy nawet jak się upiła do zera z koleżankami. Dopytywałem o różne szczegóły, dowiedziałem się że robiła to naraz maksymalnie z jednym, że uprawiała seks analny i nigdy nie robiła loda bo się brzydzi. To wszystko zamiast kąsać bardziej, pozwalało mi oswajać się z tym.
Po paru miesiącach zaczeło mnie to kręcić i z początku nie rozumiałem tego zjawiska. Byłem tym przerażony, zacząłem przeszukiwać internet, różne źródła i tak dalej na znalezienie rozwiązania bądź usprawiedliwienia swojego stanu psychicznego i dlaczego tak się stało, w pewnym momencie po prostu zrozumiałem, że człowiek się zmienia. Że tak jak kiedyś podobała mi sie ex, szczupła bez krągłości i o twarzy przeciętnej polki, tak teraz pociąga mnie kobieta o nietypowej urodzie i pełnych kształtach z perfekcyjną talią i nie przeszkadza mi jej delikatny brzuszek, po prostu dla mnie jest ona idealna. Tak też i w tym przypadku, wcześniej coś co mnie brzydziło teraz mnie kręci. Oczywiście wypada zaznaczyć, że w życiu nie pozwoliłbym by dotkną ją więcej jakikolwiek inny facet niż ja lub nasz wspólny syn. Ona jest już tylko moja.
Czas mijał aż do stanu dzisiejszego, stanu który w sumie już trochę trwa. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy, facet który w parę lat stał się jak typowym samcem alfa podnieca myśl, że jego obecną kobietę, którą wybrał na całe życie i matkę swoich dzieci, posuwał inny typ swoim kutasem. Mało tego na pewno, znając ją i jej preferencje łóżkowe, niejednokrotnie pieprzyli się jak króliki kończąc zabawę z jego spermą w jej mojej ukochanej dziurce przy stosowaniu tabletek antykoncepcyjnych - wiem że tak było od niej gdyż ją zapytałem w prost czy poprzedni faceci kończyli w niej bez gumy - oczywiście odpowiedział nie aż tak dosadnie i bezpośrednio jak ja ale przytakneła ... podnieca mnie to. Świadomość tego doprowadziła mnie do takiego stanu, że jedną z moich ulubionych zabaw w łóżku jest robienie jej dobrze oralnie. Wtedy cały czas myślę na przemian o tym jak jest seksowna, jak mnie podnieca fakt, że kiedyś ktoś ją rżną i się spuszczał prosto do tej dziurki. Uwierzcie mi, nawet jakbym przyszedł padnięty po całym dniu, wybzykał ją dwa razy to gdybym zszedł do jej dziurki, kutas nagle stoi jak maczuga herkulesa. Jeszcze ciekawiej jest jak usiądzie mi na twarzy ... ja wtedy odlatuję wijąc myślami jak językiem, pomiędzy nią, a tym co robiła.
Podczas klasycznego seksu też fantazjuję o tym co robiła wcześniej, biorę ją mocno w swoje ramiona i zdecydowanie wykonuję swoje ruchy, myśląc w ten sam sposób jak w powyższym przypadku. Przyznam, że raczej z regóły nie kończę za szybko, często muszę, ale też i lubię, się napracować. Jednak widząc ją w fantazjach co kiedyś mogła wyprawiać i jak oczywiście mnie już poprosi bym już doszedł bo ona już jest po orgazmie a kilka dni się nie widzieliśmy i chce to poczuć, to potrafią i 3 minuty wystarczyć. Była nawet sytuacja że po prostu pomyślałem o tym że brali ją inni więc chwyciłem ją przed wytryskiem mocno z szyję i jednocześnie podduszając i dochodząc spuściłem się w niej mówiąć "teraz jesteś tylko moją suką" - jeden z najlepszych orgazmów w moim życiu.
Wiem jak to brzmi ... ale wiem jedno ... uwielbiam te fantazje ... te zabawy ... i nikt jej inny nie dotknie, a to co dzieje się w mojej głowie zostaje tylko w mojej głowie. Kocham ją za to kim jest i wiem, że to ta kobieta będzie matką moich dzieci ... jesteśmy już 3 lata razem.